Zapowiadana widzialność w poniedziałek i wtorek była, ale z tą z początku lutego równać się nie mogła. Na obrazie z kamerki z Liwocza Tatry prezentowały się jak zwykle majestatycznie, natomiast spod Rzeszowa już tak różowo nie było, co nie znaczy, że nic nie widzieliśmy, tylko trochę później - w postprocessingu :).
Tatry trzeba było wyciągać krzywymi i poziomami by je zobaczyć, ale się udało :).
Piękne, choć wyciągane za uszy :)
OdpowiedzUsuń